Kilka dni temu, szukając czegoś w laptopie zafundowałam sobie sentymentalną podróż po folderach ze zdjęciami z pracowni.
Dysk D – malikceramik – i zaczyna się jazda! :)
Myślałam, że uda mi się w jednym wpisie zmieścić te kilka lat odkąd tworzę malikceramik, ale nie ma takiej opcji.
Dziś zostawiam Was z rokiem 2015 i 2016!
Początki, więc zdjęć nie ma super dużo.
Kilka sesji zdjęciowych, trochę nigdy nie publikowanych fotek.
Chciałabym opowiedzieć Wam dzisiaj pewną historię, która nieustannie krąży w mojej głowie od 2013 roku.
Ta historia zaczęła się na początku studiów...
Zmieniała się, rosła, dojrzewała - emocjonalnie i fizycznie.
Zmieniała się jej forma, czasem jej treść.
Zmieniało się jej wnętrze.
Zmieniał się jej wygląd.
Dzięki tej historii zmieniłam się również ja.
Pamiętam dzień w którym pojechałam obejrzeć moją nową pracownie.
Znajdowała się na końcu miasta, tam gdzie nigdy nie byłam sama i nie ukrywam, że wtedy ta samotna wyprawa wzbudziła we mnie trochę stresu.
Wsiadłam w nieznany mi wtedy autobus miejski i pojechałam...
Obserwowałam bacznie całą trasę, wydawała się być taka długa..
Na niebie pojawiły się ciemne chmury, więc w głowie wymyślałam sobie, ze może zwiastują coś niedobrego..
Wiecie co najczęściej pojawiało się we mnie w przeciągu tych kilku lat?
WDZIĘCZNOŚĆ.
Mogłabym wymienić tutaj osoby, które codziennie sprawiały, że to co robiłam nabierało sensu i rozpędu.
Mogłabym każdemu tutaj podziękować i napisać jak wiele mu zawdzięczam.
Mogłabym...
Przejdźmy więc do dalszej części tej historii.
Z pierwszą radosną myślą, pojawiła się również ta smutna, bo skąd zabrać pieniądze i to wcale nie małe na rozpoczęcie działalności.
Potrzebowałam miejsce, piec do wypalania, podstawowe materiały.
Miałam oszczędności, ale nie oszukujmy się, nie takie, żeby zapłacić za to wszystko.
I znowu plan...